
Wiecie już, że jestem nieuleczalną pomadkoholiczką? ;) Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko, że nie jestem w tym odosobniona i właśnie dlatego chcę Was zaprosić na kolejną recenzję matowej pomadki w płynie. Tym razem na warsztat bierzemy kultową pomadkę Huda Beauty Liquid Matte w odcieniu Bombshell, który skradł moje serce od pierwszego wejrzenia!
Bomshell - idealny nudziak?
Zazwyczaj nie sięgam po wyraziste, nasycone kolory - na co dzień wybieram raczej zgaszone róże lub odcienie nude. Bomshell to jednak nie jest taki zwykły nudziak. Po pierwsze, na każdej z nas będzie ona wyglądała inaczej. U mnie wygląda jak ciepły kolor nude, wpadający delikatnie w różowawe, koralowe tony. Nie jest zbyt brązowa ani pomarańczowa. W swojej kolekcji nie mam ani jednego zamiennika tego koloru, bo jest tak bardzo unikatowy. Bomshell jest idealny na co dzień, taki delikatny, dziewczęcy, nie rzucający się w oczy, ale jednocześnie fajnie podkreślający usta.
Konsystencja i aplikacja
Poznałam naprawdę wiele formuł matowych pomadek, ale ta od Hudy chyba jest jedną z tych, które najbardziej przypadły mi do gustu. Jest płynna, wręcz wodnista, ale na szczęście nie spływa z ust, ani się nie rozmazuje podczas nakładania. Jej mocny pigment sprawia, że jedną, cienką warstwą jesteśmy w stanie pokryć usta. Nie robi smug, ani prześwitów - dzięki wygodnemu aplikatorowi ładnie i równomiernie się ją nakłada. Zaraz po aplikacji trochę się lepi, ale ten efekt lepkości zanika i w ciągu dnia jest kompletnie niewyczuwalna. A co najważniejsze, jest bardzo komfortowa w noszeniu, bo nie wysusza ust. Ani razu nie odczułam ściągnięcia, czy też podkreślenia suchych skórek. Jeśli macie wrażliwe, podatne na wysuszenie usta, na pewno się polubicie z tą formułą.
Co z tą trwałością?
Gdy kupujemy pomadkę marki selektywnej i płacimy za nią prawie 120 zł, mamy prawo mieć wobec niej pewne oczekiwania. Moim zdaniem pomadka Huda Beauty Liquid Matte nie zapewnia wielogodzinnej trwałości. Powinna przetrwać picie wody, kawy, herbaty, czy zjedzenie nietłustej przekąski, czy nawet kanapki. Ale z obiadem już sobie raczej nie poradzi. Zjada się od środka, ale na szczęście w równomierny i elegancki sposób. Nic też się nie łuszczy, ani nie kruszy, jak to ma czasami miejsce z innymi pomadkami. Można ją też delikatnie dołożyć i nadal będzie wyglądała ładnie. Jej trwałość oceniam więc jako dobrą. Takie 3/5. I przyznam, że spodziewałam się czegoś więcej...
...Ale to wszystko nie zmienia faktu, że bardzo polubiłam tę pomadkę i bardzo często po nią sięgam. Podoba mi się jej niesamowity, niepowtarzalny kolor i świetna, komfortowa w noszeniu formuła. Pytanie, czy warto wydać na nią 120 zł? Osobiście uważam, że powinna kosztować maksymalnie 60-70 zł. Wtedy do tej trwałości nie mogłabym się przyczepić.
A co Wy myślicie o pomadkach Huda Beauty?
Czy Waszym zdaniem są warte swojej ceny?
Czy podoba Wam się kolor Bombshell? Może macie ochotę na jakiś inny?
Dajcie znać w komentarzach!