Kiedy wczoraj postanowiłam się wybrać na przedświąteczne zakupy (wiecie, prezenty dla rodziny, dekoracje do mieszkania), poczułam bolesne zderzenie z rzeczywistością. Tłumy ludzi, gigantyczne kolejki, przepychanki. Wróciłam potwornie zmęczona, wręcz wykończona. Generalnie - nie mogę doczekać się Świąt, bo tęsknię za domem, rodziną i kotem :). Poza tym widzę u siebie oznaki zmęczenia (codziennie rano wychodzę z domu o 8, wracam o 18, domowe obowiązki i inne dodatkowe zajęcia sprawiają, że mam bardzo mało czasu dla siebie - co widać zarówno po mojej obecności w blogosferze, jak i w social media). Kiedy zmęczenie nie tylko odczuwamy, ale również widzimy swoją zmęczoną twarz w lustrze, należy trochę przystopować i zrobić wreszcie coś tylko dla siebie.
Dlatego, kiedy dotarła do mnie świąteczna paczka od firmy L'biotica, bardzo się ucieszyłam. Właśnie tego potrzebowałam i miałam ogromną nadzieję, że produkty okażą się strzałem w "10". Przez kilka wieczorów testowałam te nowości - był to pretekst, by codziennie poświęcić trochę czasu na pielęgnację połączoną z relaksem. Ponieważ Święta zbliżają się wielkimi krokami, postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy warto sprawić sobie (lub mamie, siostrze, przyjaciółce) taki prezent :) Jeśli jesteście ciekawe moich pierwszych wrażeń związanych ze stosowaniem serii "Gold" marki L'biotica - zapraszam do dalszej części wpisu :)
L'biotica Biovax Gold - odżywczy oleo-krem do włosów
_________________________
Szczerze mówiąc nigdy nie miałam do czynienia z kosmetykiem tego typu. O kremowaniu włosów, jako alternatywie dla olejowania, słyszałam, jednak nigdy nie stosowałam. Miałam obawy, że taki produkt obciąży moje włosy, które mają do tego tendencję i zwykle stosuję odżywki/maski do spłukiwania lub lekkie odżywki w sprayu.
![]() |
L'biotica Biovax Gold |
Według producenta oleo-krem ma pielęgnować, odżywiać i upiększać włosy. Produkt ma działanie nawilżające wygładzające, nadaje włosom połysk i perfekcyjne wykończenie. Zawiera 24-karatowe złoto, organiczny olej arganowy oraz olej z baobabu. Oleo-krem można stosować na dwa sposoby: na umyte i wilgotne włosy lub na włosy suche (by ujarzmić puszenie, wygładzić, nabłyszczyć włosy).
Kosmetyk stosowałam zarówno na wilgotne, jak i suche włosy. I od razu zaznaczę, że nie obciążył moich włosów ani trochę! Jeśli chodzi o działanie - kosmetyk spisywał się całkiem dobrze. Co prawda nie odczułam jakiegoś wyjątkowo mocnego nawilżenia włosów, ale zauważyłam, że rzeczywiście wygładził je i ujarzmił (mam duuużo baby hair - taka moja natura ;)). Włosy również mniej się plączą oraz mniej elektryzują. Produkt ma przyjemny, delikatny zapach, który dość długo się utrzymuje.
L'biotica Maska Active Gold
_________________________
Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam wszelkiego maseczki i jest to zdecydowanie mój ulubiony rodzaj pielęgnacji. Dlaczego? Bo kiedy my siedzimy sobie wygodnie, zrelaksowane, maseczka "pracuje" :) Składniki stopniowo wnikają w głąb skóry, a efekty można zauważyć natychmiast po jej zmyciu. Dlatego z zaciekawieniem zabrałam się do testowania hydrożelowej maski na tkaninie Active Gold.
![]() |
L'biotica Maska Active Gold |
Producent obiecuje efekty już po pierwszym użyciu - skóra ma być pięknie rozświetlona, miękka i wygładzona. A wszystko dzięki podwyższonej zawartości kolagenu (uelastycznia skórę, zapobiega powstawaniu zmarszczek), złota (nadaje miękkość i blask), kwas hialuronowy (intensywnie nawilża i odżywia skórę).
Czy obietnice producenta zostały spełnione? Zanim odpowiem Wam na to pytanie, opowiem krótko o kondycji mojej cery. Ostatnio zmagam się z jej wysuszeniem (być może winowajcą jest matująca baza pod podkład). Odczuwam nieprzyjemne ściągnięcie, zauważyłam też suche skórki. Dlatego tak duże nadzieje pokładałam w tej masce.
Producent zaleca, by po nałożeniu pozostawić maskę na 15-20 min, ja jednak trzymałam ją pół godziny. Efekty były naprawdę fajne i widoczne! Miałam wrażenie, że mojej skórze bardzo chciało się pić, bo praktycznie wszystko się ładnie wchłonęło. Skóra nabrała zdrowego blasku, stała się gładsza i bardziej napięta. Myślę, że sprawię taką maseczkę również mojej mamie :)
L'biotica Dermomask Night Active
_________________________
Ta linia przeznaczona jest dla cery dojrzałej. Ja mam prawie 26 lat i jeszcze nie zauważyłam pierwszych zmarszczek (poza drobnymi pod oczami), dlatego postanowiłam podarować ten produkt mamie i w najbliższym czasie dam Wam znać, jak jej się sprawdziła.
![]() |
L'biotica Dermomask Night Active |
Obietnice producenta są kuszące - ma natychmiastowo wydobyć naturalne piękno skóry i dać efekty jak po luksusowych zabiegach w gabinetach kosmetycznych. Zawiera 24-karatowe złoto, które inicjuje procesy regeneracji i odnowy na poziomie komórkowym, pobudza syntezę oraz sieciowanie włókien kolagenu i elastyny. Ma zapewnić korektę owalu i złagodzenie rysów twarzy. Maskę należy stosować na noc, najlepiej między godziną 22 a 1, bo właśnie wtedy rozpoczyna się zwielokrotniony podział komórek skóry.
L'biotica rozświetlające płatki pod oczy
_________________________
Na początku wspomniałam Wam, że ostatnio na mojej skórze widoczne są oznaki zmęczenia. Najbardziej widać je chyba w okolicach pod oczami, pojawiły się delikatne zaczerwienienia i zasinienia, których nigdy wcześniej nie miałam, okolice te stały się jakby lekko napuchnięte i nawet korektor Catrice Liquid Camouflage nie do końca sobie z tym radził.
![]() |
L'biotica rozświetlające płatki pod oczy |
Producent obiecuje, że aktywny kolagen oraz drobiny złota rozświetlą i rozjaśnią skórę pod czami, nadając spojrzeniu świeżości i blasku. Jak jest w rzeczywistości?
Nie będę owijała w bawełnę - te płatki okazały się dla mnie prawdziwym ratunkiem. Naprawdę działają i efekty są widoczne od pierwszego użycia. Skóra pod oczami stała się bardziej napięta, opuchlizna zniknęła, pojawiło się nawet delikatne rozświetlenie. Wszystko dokładnie się wchłania, od razu mogę aplikować korektor i nic się nie waży, nie roluje. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona działaniem tych płatków i na pewno do nich wrócę :)
Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca :) Marka L'biotica zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie. Żaden z testowanych przeze mnie produktów nie okazał się bublem, wręcz przeciwnie - kosmetyki działają i z czystym sumieniem mogę je polecić. Może jeszcze nie macie pomysłu na świąteczny prezent dla swojej mamy? Myślę, że taki zestaw mógłby być fajnym rozwiązaniem :) Podarujmy sobie chwilę dla siebie...
Jestem ciekawa, czy znacie produkty marki L'biotica? Jakie są Wasze wrażenia?
PS: Gdyby nie udało mi się przygotować nowego posta przed Świętami - już teraz życzę Wam spokojnych, zdrowych, zimowych i rodzinnych Świąt :)